Dzisiaj wpis mojego Kolegi o prawdziwych śledziach matjas. Jest, tak jak ja miłośnikiem śledzi.
Półki działów rybnych w supermarketach pełne są kuszących opakowań, na których dumnie widać napis „Matjas”. Mało kto zwraca uwagę, że zwykle mniejszymi literkami dopisane jest „a la”, albowiem to, co znajduje się wewnątrz nie jest matjasem, i nie ma prawa do korzystania z tej nazwy.
Matjas bowiem jest śledziem, złowionym w wodach oceanicznych przez holenderskich rybaków, którego najważniejszą cechą jest to, że ma mniej niż rok, nie osiągnął jeszcze dojrzałości płciowej i nigdy jeszcze nie przeżył tarła. Mięso matjasa do mięsa znanego nam śledzia ma się mniej więcej tak, jak cielęcina do dojrzałej wołowiny – jest zupełnie inne.
Przed wszystkim – jest niesamowicie tłuste, pełne kwasów Omega-3, ma konsystencję niemal jak masło i nie wymaga żadnego preparowania w occie czy oleju.
Matjasy są przygotowywane do postaci handlowej według specyficznej procedury, w ramach której są pozbawiane krwi, skrzel i większości wnętrzności, a następnie solone w słabej solance i zamrażane. Takie można je kupić u nas w niektórych sklepach rybnych, a czasem nawet i w hipermarketach.
Jest kilka sposobów serwowania matjasa, niemniej jednak praktycznie wszystkie mają wspólne cechy – towarzystwem dla zacnej rybki są cebula i konserwowy ogórek pokrojony na ćwiartki, lub w postaci sałatki znanej u nas jako „szwedzka”. Przytoczę więc dwa podstawowe sposoby podania tego młodego śledzika, spotykane w holenderskich ulicznych straganach.
Niezależnie od sposobu podania, przygotowanie należy rozpocząć od rozmrożenia zakupionych matjasów, sprzedawanych w postaci przekrojonej, wypatroszonej tuszki, i podzielenia jej na dwie połówki. W jednej z nich zawsze na końcu jest płetwa ogonowa z fragmentem kręgosłupa, które trzeba usunąc. Jeśli mamy czas, można na parę godzin wrzucić tak uzyskane matjasowe płaty do solanki, jeśli jesteśmy już głodni – można delikatnie posolić.
W wersji pierwszej płat matjasa należy pokroić na kawałki „na jeden kęs”, położyć tak pokrojony płat na talerzu kładąc obok niego z jednej strony posiekaną w kostkę cebulkę, z drugiej – ogórka pociętego na ćwiartki. Konsumuje się takiego śledzika posypując kawałek cebulką, zjadając i zagryzając ogórkiem. Można, oczywiście, zagryźć też bułką czy ciemnym chlebem z masłem.
Wersja druga to śledź-dog – bierzemy bułkę do hot-doga, kroimy na połówki, ja osobiście smaruję obie masłem, i to obficie, kładziemy płat matjasa, posypujemy siekaną cebulką a na wierzch układamy plasterki ogórka konserwowego (ładnie wygląda, jak był w żółtej zalewie z dodatkiem kurkumy), i na koniec z góry kładziemy druga połówkę bułki. I zjadamy jak kanapkę!
Nieuczciwie byłoby nie wspomnieć o najbardziej klasycznym sposobie konsumpcji matjasa – chwyta się go, bez dzielenia na płaty, za ogon, posypuje cebulką i w całości wkłada do ust (trzymając za ogon!), co możliwe jest praktycznie tylko na stojąco, z odchyloną do tyłu głową i szeroko otwartymi ustami 🙂
Smacznego!
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz